KOŁO EKOLOGICZNO - KRAJOZNAWCZE

IM. EUGENIUSZA ROMERA

przy Gimnazjum nr 31 w Krakowie

 
Strona główna | szukaj | kontakt: e-mail |  
 
 Czy Drwinka może ożyć?

 

Czy Drwinka może ożyć?

Przepływa przez południową część Krakowa. Wypływa z terenu położonego na północny-wschód od os. Piaski Nowe, wije się wzdłuż obrzeża Kozłówka, dalej przez Prokocim i mokradła Bieżanowa. Na tym odcinku jej długość wynosi ok. 4 km – w znacznej części pełni rolę rowu ściekowego o ponadklasowym zanieczyszczeniu...

 

Dawniej – przyjazna żywicielka 

         W przeszłości Drwinka pełniła znaczącą rolę, bowiem nad nią usytuowane były wsie. Jedną z nich był Prokocim, gdzie biegł znany szlak na wschód, wzdłuż którego pędzono woły. Wówczas rzeka pełniła funkcję wodopoju. Ulicowe, jednostronne centrum zabudowy Prokocimia, rozciągało się właśnie wzdłuż Drwinki. W drugiej połowie XV w. na terenie wsi znajdował się dwór z folwarkiem (w miejscu obecnego zespołu dworskiego nad Drwinką przy ulicy Kłodzkiej) oraz dwie karczmy. 

W związku z tym, czystą niczym nieskażoną wodę z Drwinki, wykorzystywano w gospodarstwach domowych. W tym czasie intensywnie eksploatowano, znajdujące się na terenie Prokocimia, złoża gipsu alabastrowego, do czego konieczna była woda – czerpano ją z Drwinki.

Podobnie rzecz się miała z Bieżanowem, wsią, na terenie której znajdowały się trzy pola folwarczne, 22 łany kmiece, cztery karczmy i dwa młyny (jeden z dużym stawem i młynówką). Wody Drwinki wykorzystywano w gospodarstwach folwarcznych (wodopój, nawadnianie pól) i domowych (picie, gotowanie, pranie, kąpanie). Bieg rzeki wykorzystywano jako siłę napędową do koła młyńskiego.

                Także wieś Piaski Wielkie czerpała korzyści z tego potoku. Rozległe doliny Drwinki wykorzystywano jako pastwiska, a dużo później jako miejsce rekreacji. W czystych wodach Drwinki żyło mnóstwo ryb, które były pożywieniem ludności, szczególnie tej ubogiej.

Dzisiaj – ściek

 Drwinka jest potokiem bardzo zanieczyszczonym, zwłaszcza w początkowym biegu, przez ubojnię i garbarnie w Piaskach Wielkich, a wzdłuż ulicy Facimiech przez właściciela prywatnej działki, który zwozi gruz i ziemię, niszcząc brzegi i rosnące na poboczach drzewa. W dalszej części rzeka niszczona jest również przez mieszkańców, którzy wrzucają do wody zużyty sprzęt i wszelkiego rodzaju odpadki.

 

Według naszych badań, zanieczyszczenie wody w Drwince powodują:

  • eutrofizacja (gromadzenie materii organicznej spływającej w ściekach komunalnych i przemysłowych oraz nadmierne używanie pestycydów i nawozów sztucznych – związki te spływają z okolicznych pól i łąk);
  • sąsiedztwo kortów tenisowych (węglan wapnia używany do usuwania roślinności spływa do rzeki – stąd silnie zasadowy odczyn gleby, przy lekko zakwaszonej wodzie; szkodliwe są też żrące substancje stosowane do usuwania chwastów –  istnieje podejrzenie, że jest to... wapno gaszone); 
  • cmentarzysko zwierząt (przez lata w okolicach Drwinki zakopywano martwe zwierzęta – podczas procesu rozkładu, do wody przenikają bakterie gnilne);
  • duża ilość śmieci (odpadków domowych) wyrzucanych przez mieszkańców;
  • ścieki z pobliskiego osiedla i domków jednorodzinnych.

Badania właściwości gleby wykazały związek ze skażeniem wód: w dolinie rzeki gleba jest umiarkowanie zdegradowana, a tuż przy korycie – silnie zdegradowana.

 

Łęgi, olsy, łąki...

       W rejonie Drwinki występują ciekawe zbiorowiska roślinne. W górnych źródliskowych odcinkach (rejon ul. Łużyckiej, Spornej, Błotnej, Nowosądeckiej oraz przy ujściu do Drwinii Dolnej) są to zbiorowiska łąkowe.Następuje tu jednak ubożenie gatunkowe łąk i powstawanie zadrzewień łęgowych. W górnych odcinkach Drwinki, a także w odcinku na południe od ul. Wielickiej, zachowały się też duże wąskie kompleksy olchy, 

 

jesionu, klonu, grabu, jaworu, dębu, wierzby, miejscami brzozy. W podszycie spotyka się liczne samosiewy drzew górnego piętra, bez czarny, kruszynę, wierzby krzewiaste, jeżynę. W bujnie rozwiniętym runie spotkać można płaty niecierpka, skrzypu, ostrożenia warzywnego.

       Na os. Piaski Wielkie przepiękny starodrzew olchowy niszczy wyciek solanki z pobliskiej garbarni, wiele drzew innych gatunków usycha. Poniżej ul. Wielickiej las olchowy jest niszczony przez ogródki działkowe. W rejonie ul. Facimiech ekosystem jest zaburzony przez bardzo duże wysypiska śmieci. Na odcinku rzeki Drwinki przebiegającym przez Park Jerzmanowskich oraz na prawym brzegu rzeki, od strony ul. Żabiej, naturalne lasy łęgowe zachowały się tylko przy samym potoku.

       Czy są jakieś szanse za zachowanie tych resztek naturalnej roślinności? Z każdym dniem jest ich mniej!

Głazy z Wysp Alandzkich

Na lewym brzegu Drwinki, przy ul. Nowosądeckiej, na terenie dawnych „łąk”, stał duży głaz narzutowy, przyniesiony przez lądolód (zlodowacenie krakowskie, ok. 500 tys. lat temu). Uczniowie naszej szkoły przychodzili tu na lekcje geografii w terenie. W 1995 r., w czasie budowy garaży, głaz został przesunięty. Mówiło się, że będzie rozbity na tłuczeń drogowy. Wówczas nasza szkoła szybko zorganizowała transport i głaz udało się uratować. Stanął na podwórku szkolnym, ok. 300 m od pierwotnego miejsca (wymiary: waga – 5 t, obwód – 495 cm, wysokość – 141 cm).

Szkoła wystąpiła do Wydziału Ochrony Środowiska UW w Krakowie z wnioskiem o uznanie go za pomnik przyrody. W odpowiedzi Dyrektor Jerzy Wertz napisał, że głaz „według opinii pani prof. Z. Alexandrowiczowej jest okazem unikatowym w południowym regionie Polski, ze względu na duże wymiary, rodzaj skały (czerwony granit), o szczególnym znaczeniu naukowym, dydaktycznym i estetycznym, jak najbardziej zasługującym na ochronę konserwatorską i uznanie za pomnik przyrody”. Rozporządzeniem z 30.01.1997 r. w sprawie pomników przyrody na terenie woj. krakowskiego, głaz objęto ochroną prawną (nr 14/II/50). Kilkanaście metrów od niego leży mniejszy, ok. stukilogramowy granit, znaleziony przy ul. Spółdzielców 8. Ekspertyzy geologicznej dokonał na oczach uczniów prof. Stefan Witold Alexandrowicz z PAU: granit alandzki. Skała ma ten sam wiek (1.5 mld lat) i tę samą historię, co duży głaz. Posiada ostrą krawędź – ślad pęknięcia w masie lodu.

Głaz jest świetną pomocą naukową. Oglądają go geologowie z krakowskich uczelni, powstał o nim film w Telewizji-Kraków i reportaż w Radiu-Kraków. Mówi się, że nad Drwinką było więcej – dużych i mniejszych – głazów narzutowych. Niestety, część z nich rozbito, o reszcie przepadł słuch. To duża strata. Szkoda, mogłyby stanowić atrakcję przyrodniczą tej części Krakowa. 

        

 
Niewykorzystane zasoby

 

Jest piękny, wiosenny dzień. W oddali słychać delikatny szum wody, na niewielkiej plaży opalają się ludzie. Zewsząd rozlega się wesoły śmiech dzieci. Z pobliskich drzew dobiega szczebiot ptaków... Tak przed laty wyglądało otoczenie rzeczki Drwinki między osiedlami Na Kozłówce i Piaski Wielkie.

 „Zwykły burzowiec”?

Dziś wygląda ono całkowicie inaczej: 

Badania naszych uczniów dowiodły, iż lasek nad Drwinką jest bardzo zanieczyszczonym terenem - wyjaśnia Maria Śliwonik, nauczyciel chemii w Gimnazjum nr 31. - Znajdujący się w niej węglan wapnia i węglan sodu, wykluczają istnienie jakichkolwiek gatunków ryb. Wskaźniki pH gleby i wody powinny wskazać 5.5, a na tych terenach sięgają aż 10 pkt.! W dużej mierze sytuację tę spowodowały praktyki na pobliskich kortach tenisowych, które - by zahamować wzrost trawy - wysypuje się substancjami żrącymi. Wraz z deszczem spływają one do koryta Drwinki.

 

Chcąc zbadać zasoby przyrodnicze naszej rzeki, wybieramy się w teren ze specjalistami: Marcinem Krzyżańskim z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego i  Andrzejem Feliksem Felgerem, leśnikiem i ornitologiem. Schodzimy ku dolinie Drwinki po stromej i zarośniętej skarpie, na wysokości bloków 13-15 przy ul. Nowosądeckiej. Wchodzimy do mrocznego wilgotnego lasku. Jako pierwsze rzucają nam się w oczy liczne wysypiska śmieci. 

Można tutaj znaleźć dosłownie wszystko, począwszy od papierków i folii, poprzez opony, złom, skończywszy na meblach. Inne zanieczyszczenia to ścieki spływające do Drwinki. - Po szczegółowej analizie Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził, że nie są to szkodliwe substancje, tylko zwykły burzowiec - mówi Marcin Krzyżański. To ciekawe, bo gołym okiem widać, że są to ścieki bytowe. Przecież ściek płynący od strony Kozłówka płynie bez względu na pogodę. Czasem woda ma w nim kolor żółty, a czasem toczy się nim biała piana. Najprawdopodobniej ktoś się „podpiął” do kanalizacji miejskiej i działa sobie bezkarnie. Rezultaty są widoczne o tam, poniżej – podsychają olchy, a  trawa wygląda tak, jakby ją ktoś wypalił. Osobiście, nie pozwoliłbym przychodzić tu mojemu dziecku. Wśród śmieci jest mnóstwo niebezpiecznego materiału, np. środki ochrony roślin.

 

Żyjąc „na przekór”

Rzeczkę otaczają zewsząd „blokowiska”. W pobliżu Piasków Drwinka płynie dość głęboką doliną, która wraz z biegiem rzeki, w kierunku Prokocimia, staje się coraz bardziej rozległa i płytka. Zachowana roślinność tworzy las olsowy. Występują tu wiązy, olchy, jesiony a w podszyciu czeremcha i czarny bez. Woda płynie leniwie, teren jest silnie zabagniony. Jest to miejsce połączenia dwóch biotopów: leśnego i łąkowego – las bezpośrednio sąsiaduje z łąkami i działkami. Wychodząc z lasu, znajdujemy się na silnie nasłonecznionej przestrzeni.

Jakby nie zważając na istniejące zanieczyszczenia, żyją tutaj różne gatunki ptaków. Ornitolodzy informują nas, że najlepszą porą na ich obserwowanie jest wczesny ranek podczas wyżu barycznego, a przede wszystkim, gdy panuje ciepła bezdeszczowa pogoda. - O, ten ptaszek na gałązce, po prawej stronie, to pierwiosnek – informuje nas Feliks Felger. – Po łacinie jego nazwa brzmi: Collibita, co oznacza „liczący pieniądze”. Jego monotonny śpiew przypomina dźwięk przerzucanych monet: cilp calp, cilp calp. Bardzo podobnym ptakiem, często mylonym z pierwiosnkiem, jest piecuszek. Rozróżnić je można jedynie po śpiewie i kolorze nóg: pierwiosnek ma jasne, a piecuszek ciemne nogi.

Nad Drwinką żyje też dzięcioł zielony, który swą nazwę zawdzięcza upierzeniu. Do polowań na poczwarki, mrówki i larwy wybiera drzewa o miękkim lub spróchniałym drewnie, zwłaszcza topole, osiki i wierzby. Spotyka się tu także sowę uszatą i sowę pójdźkę. Zimowe i jesienne wędrówki sowy uszatej uzależnione są od obfitości myszy. Tam, gdzie pojawiają się myszy, sowy skupiają się w stada i przebywają przez dłuższy czas. Kolejni  mieszkańcy lasku nad Drwinką to pokrzewka czarnołbista (Sylvia artricapilla), kos (Turdos merula), kopciuszek (Pchoenicurus ochruros), muchołówka szara,  pliszka siwa (Motacilla alba), gołąb grzywacz (Collumba pallumbus), kwiczoł (Turdus pillaris), sikory modra i bogatka. Na tym terenie około 30 gatunków ptaków odbywa swoje lęgi. – Działkowicze utworzyli tutaj niewielkie oczka wodne, z których czerpią wodę do podlewania roślin. Można w nich zaobserwować liczne kijanki ropuchy szarej, zielonej oraz żaby trawnej - tłumaczy Andrzej Feliks Felger. – Tu, ponad wodą, latają ważki, motyle i inne owady – dodaje.

 

Każdy może pomóc

Na Kozłówce przeważa młody drzewostan, więc brakuje dziupli – miejsca lęgów. Dlatego uczniowie z Gimnazjum nr 31, pod kierunkiem nauczyciela geografii Lidii Bączek, wykonali budki dla sikory modrej i bogatki, szpaka i sowy pójdźki. Ornitolodzy z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego, przy użyciu odpowiedniego sprzętu, powiesili je wokół szkoły i w lesie nad Drwinką. 

Takie działania są potrzebne, bo ptakom bardzo ciężko żyje się w mieście. Niestety, część budek zniknęła.

Dolina Drwinki zajmuje ważne miejsce w pierścieniu zieleni otaczającym Kraków. I chociaż ma niewielką powierzchnię, pełni funkcję rekreacyjną dla mieszkańców pobliskich osiedli. Warto byłoby odciąć źródła zanieczyszczeń i zainwestować w ten teren. Jeśli tego nie uczynimy, co będzie za kolejne dwadzieścia lat? Czy dorośli tego nie rozumieją?...
 

Obraz jedynie z marzeń?

            Jest wtorek 16 maja 2002. Godzina 7.30. Jak zwykle, zaspałam. Szybko zjadłam śniadanie, porwałam plecak i wybiegłam z domu, żeby nie spóźnić się do szkoły. Postanowiłam pójść na skróty przemierzając lasek nad Drwinką. Nagle zorientowałam się, że otacza mnie inny, niezwykły świat, którego przedtem nigdy nie widziałam. Ulice są kilkupoziomowe, budynki sięgają chmur, a samochody poruszają się z niewiarygodną prędkością...

 

W tonacji lazuru

Przetarłam oczy ze zdziwienia i nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Wokół mnie było mnóstwo różnorodnej zieleni. Niektóre drzewa i krzewy widziałam po raz pierwszy w życiu. Czułam się jak w rajskim ogrodzie. Nie opodal znalazłam rzekę. Zachwyciła mnie jej lazurowa woda. Była tak przejrzysta, że mogłam ujrzeć dno. Jej urok przyciągnął nie tylko mnie. 

Żyło w niej dużo ryb, żab i raków, które lubią tylko krystaliczną wodę. Uległam więc pokusie i napiłam się wody. Urzekła mnie cudownym smakiem i rześkością. Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić, że może istnieć świat, w którym technika współgra z przyrodą! Powietrze jest przejrzyste, rzeki, jeziora i morza są w kolorze nieba, lasy porastają dużą część osiedla, a niezwykłą rzekę otacza zielona jak groszek polana, porośnięta samymi stokrotkami. Nigdy nie zapomnę tego widoku! Zaskoczeniem było dla mnie i piękno, i nowoczesność.

Trochę się zmęczyłam. Położyłam się na stokrotkowym dywaniku. Niebo nie różniło się niczym od poprzedniego, było błękitne z białymi puszystymi chmurkami. Patrząc na niebieski sufit zasnęłam… Jednak później nie obudziłam się w tym pięknym świecie, lecz w przykrej rzeczywistości. Idąc do szkoły zastanawiałam się, co byłoby, gdyby wszyscy ludzie połączyli swoje siły dla przyrody? Może świat wyglądałaby tak jak w moim śnie?

 

M. Burgiel, J. Ciosiński, P. Gądek, M. Kąkol, K. Komarnicki, A. Kowalska, E. Mastalska, M. Mleko, K. Olszowska, I. Orłowska, E. Piekarska, P. Skrzat, E. Skrzypaszek, J. Trzaska, A. Wagner, A. Wiśniecki (Gimnazjum nr 31 w Krakowie)

 

powrót na stronę główną